Nie chodzi o owocowe czwartki, zniżki na wakacje, karty multisport, bezpłatne plomby, czy seanse kinowe.
Chodzi o inne spojrzenie na zdrowie pracowników. To, które chowa się pomiędzy terminami well-being a work-life-balance. To, o którym się nie mówi wystarczająco dużo, bo jest RODO, bo nie należy wchodzić komuś z butami w życie, bo to sprawa prywatna a przecież są wyniki, w czasie integracji widać że jest OK. Dobra - czasami poburczy, czasami zgłosi urlop na żądanie, czasami nic nie mówi – pewnie ma ciche dni jak każdy. Ale robi, więc się nie czepiajmy.